Strony

niedziela, 22 lutego 2015

ROZDZIAŁ 24


- Jedźmy już – powiedziałam cicho.
- Co?! Tak po prostu?! Nie ukrywam, że wskazane by było, żebyś chociaż w najmniejszy sposób to skomentowała! Nie zasługuje nawet na tyle szacunku z twojej strony?! - Zbyszek nadal był wzburzony. Cóż, patrząc na moje zachowanie, chyba słusznie. Ale w tamtym momencie nie mogłam zrobić nic więcej.
- To nie tak Zbyszku…-wzięłam głęboki oddech. Cholera, nawet nie wiedział jak trudna jest dla mnie ta sytuacja. – Ja… - brakowało mi słów- Porozmawiamy na spokojnie. Proszę, jedź już… - ostatnie zdanie wypowiedziałam niemal ze łzami w oczach. Nie wiem co się ze mną dzieje. Zbyszek zrobił nieco przerażoną minę, westchnął i ruszył bez słowa. Cała droga zarówno na lotnisko jak i podróż samolotem minęła w niemalże całkowitym milczeniu.


*****


Nie mogąc się skupić na tym co mnie otacza, nawet nie zauważyłam kiedy zaparkowaliśmy pod kamienicą.
- Zamierzasz tak po prostu odejść? – zapytał cicho gdy szukałam w torebce kluczy od mieszkania. Zamarłam. I co ja mam mu do cholery powiedzieć?
- Ten dzień był bardzo…- po raz kolejny nie mogłam znaleźć w głowie odpowiednich słów-…intensywny. – wzdycham – Myślę, że oboje powinniśmy pomyśleć w spokoju – marszczy brwi i próbuje coś powiedzieć, ale uciszam go gestem ręki.
- Proszę Zbyszku…- mój głos jest niewiele głośniejszy od szeptu. Nie wierzę, że to wszystko dzieje się naprawdę. Zbyszek wypuszcza głośno powietrze i ledwo zauważalnie kiwa głową. Jak najszybciej znikam za drzwiami mieszkania. Rzucam torbę i bagaż na podłogę. Po chwili ląduje tam też ubranie, które mam na sobie. Czując się lekko zamroczona ruszam do łazienki. Przyglądam się swojej bladej twarzy w lustrze.
- Nie tak to sobie wyobrażałaś co? – mówię cierpko wpatrując się w swoje odbicie. – Dlaczego nie powiedziałaś mu od razu? My się nie zakochujemy. Serce straciło tę opcję już jakiś czas temu. Jesteśmy silne. Trzymamy na dystans. Nie dajemy się wciągnąć w to gówno. W krainę serduszek, kwiatków, słodyczy. Kłamstw. Cierpienia. - Milknę. Twarz w lustrze patrzy na mnie z przerażeniem.


*****

Jestem niewyobrażalnie zmęczona. Ten dyżur był naprawdę ciężki. Epidemia grypy i oprócz stawiania się na każde zawołanie Erica musiałam uzupełniać braki kadrowe na izbie przyjęć. Wyszłam tylnym wyjściem i łapczywie zaczerpnęłam świeżego, chłodnego nocnego powietrza. Gdy zamierzałam wsiąść do auta, ktoś złapał mnie wpół i przytrzymał ręce z tyłu.
- Myślałaś, że tak po prostu się mnie pozbędziesz maleńka? – usłyszałam tuż nad uchem niski głos. Kurwa.
Paweł przechadzał się po ciemnym pokoju. Kipiał z wściekłości.
- Co sobie myślałaś ty suko, pozywając mnie do sądu?! – syczy po czym podchodzi do mnie i ponownie mnie uderza. Przygryzam wargę by nie wybuchnąć głośnym szlochem. Siedzę przywiązana do krzesła. Zerkam nerwowo na Pawła.
- Dlaczego nic nie mówisz?! Na policji jakoś nie miałaś oporów – patrzy na mnie z odrazą. Ponownie spuszczam wzrok. Chwyta mnie gwałtownie za brodę zmuszając mnie tym samym bym na niego spojrzała.
- Jesteś moja rozumiesz?! – przez jego oczy przemyka błysk szaleństwa – Moja! – krzyczy.

*****

Budzę się gwałtownie z walącym sercem. Nie, nie, nie… co chwila powtarzam w myślach. Rozglądam się niespokojnie chłonąc każdy najmniejszy szelest. Z oczu płyną mi łzy. Nie wiem co się dzieje. Nieprzytomnie podnoszę się z łóżka i wypadam z mieszkania. Biegnę na górę i zaczynam bez opamiętania walić w drzwi. 
- Co do… - gdy tylko Zbyszek otwiera drzwi rzucam się na niego, oplatam go w pasie nogami i opieram twarz o jego klatkę piersiową starając się uspokoić oddech. Zamykam oczy. Znajomy zapach pomaga mi powoli odzyskać trzeźwość umysłu. Bartman zamiera zaskoczony ale nie puszcza mnie. Po chwili się otrząsa.
- Gośka, powiedz mi do cholery o co chodzi?! – stara się mnie od siebie odkleić, żeby na mnie spojrzeć, ale wywołuje to odwrotny skutek, bo jeszcze mocniej oplatam go ramionami. Mam gdzieś co sobie o mnie pomyśli. Potrzebuję go.
- Co się dzieje?! – pyta ponownie, a po chwili nieruchomieje. – Chodzi o tego skurwiela?! Znowu go spotkałaś?! Przyszedł tutaj?! Zrobił ci coś?! – musi użyć siły, żeby mnie od siebie odsunąć. Kręcę głową. Zdolność myślenia wróciła. Kurde. Która jest godzina?
- Przepraszam – mówię – To był tylko sen – biorę głęboki oddech. Tak, to był tylko sen, uspokajam samą siebie. Wyszłam na kompletną idiotkę. – Spoglądam na Zbyszka. Chyba ciągle jest zdziwiony moim zachowaniem. Tak jak ja. To było takie…absurdalne. Nie mam pojęcia co się ze mną stało. Jednocześnie sen był bardzo realistyczny. Wzdrygam się.
- On tam był? – patrzy na mnie przenikliwie. Kiwam głową.
- Chodź, zrobię ci herbaty – mówi i wyciąga do mnie rękę. Tak po prostu?
- Właśnie wpadłam do twojego mieszkania w środku nocy i rzuciłam się na ciebie a ty proponujesz mi herbatę. – Wzrusza ramionami. Patrzę na zegarek. Trzecia czterdzieści. Pięknie.
- Mogę spać dziś u ciebie? – pytam. Przygląda mi się uważnie i niepewnie.
- Oczywiście. Porozmawiamy o wszystkim rano.
- Tak będzie najlepiej – przyznaję mu rację – Jeszcze raz przepraszam.
- Będę w pokoju obok. Gdyby coś się działo po prostu mnie obudź – mówi do mnie, gdy ja tymczasem układam się w jego łóżku. Zbyszek jest rzeczowy i taki…inny. Nie chcę, żeby sobie poszedł.
- Zostań tu ze mną – szepczę. Zbyszek patrzy na mnie zaskoczony. Znowu. Trudno. Już i tak nie mogę zrobić z siebie większej idiotki. Bartman wygląda jakby odpędzał od siebie jakieś myśli po czym kładzie się obok mnie. Chwilę potem zamykam oczy i odpływam.
Gdy ponownie otwieram oczy w pokoju jest bardzo jasno. Zbyszek leży obok mnie wsparty na łokciu i przygląda mi się. Cholera. Czyli to wydarzyło się naprawdę.
- Cześć – kompletnie nie wiem co powiedzieć. Strasznie mi głupio. – Ee...przepraszam za wczoraj. Nie wiem co mnie napadło. Ten sen i w ogóle..- jąkam się – Dziękuję, że się mną zająłeś.
- To było dziwne – przyznaje – Lubię patrzeć jak śpisz – dodaje i patrzy na mnie tak, że nagle robi mi się gorąco – Następnym razem gdy będziesz chciała mi złożyć wizytę w nocy to mnie uprzedź, okej? – uśmiecha się.
- Obawiam się, że to niemożliwe. Musisz być czujny – odwzajemniam uśmiech.
- No to co teraz zamierzasz?

- Pocałuję cię – mówię sama siebie zaskakując. Zbyszek patrzy na mnie zszokowany. Co ja bredzę? Przecież…Ah, pieprzyć to. Zbliżam się do niego i składam pocałunek na jego ustach.

____________________________
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Niczego nie obiecuję. Mam nadzieję tylko nadzieję, że jeszcze tu jesteście. Dajcie znać, proszę.

Przepraszam za błędy, ale bateria mi zaraz padnie i nie mam czasu sprawdzić :(

India ;*

18 komentarzy:

  1. ostatni kawałek... Awwwww :D dawaj szybko następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny, zmieniajacy sie diametralnie po kazdym niemal zdaniu.
    Gosia miala tak realistyczny sen, ze wyobrazilam sobie ja w ciemnym pokoju zwiazana... ech... oby nigdy to nie mialo miejsca.
    Dobrze, że ma Zbyszka.
    Buziaki i dzięki za impreze VIP-owska.

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam, jestem i będę do końca ♡

    Rozdział super :-D
    Pozdrawiam ☆

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem, jestem i nigdzie się nie wybieram :)
    Rozdział świetny, rzeczywiście wiele się dzieje :D
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyno piszesz ekstra ! Czytam od wczorajszego wieczora Twoje ff i jest swietne ! Ale widze po datach , Ze długo Musimy czekac Na kolejne rozdziały. Ale dla takiego ff warto !:)
    Czekam Na neksta !

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudne cudne i jeszcze raz cudne ;3 czekam na kolejne .. ech pewnie znowu tak dlugo ;) ale coz. warto

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy kolejne? :) PS. Genialna muzyka na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozumiem wszystko, to że jest zimno i to że mam za 2 miesiące maturę, ale jednego pojąć nie mogę. Dlaczego ja dopiero teraz się tu pojawiłam ? O.o
    "Następnym razem gdy będziesz chciała mi złożyć wizytę w nocy to mnie uprzedź, okej? – uśmiecha się.
    - Obawiam się, że to niemożliwe. Musisz być czujny – odwzajemniam uśmiech.
    - No to co teraz zamierzasz?

    - Pocałuję cię – mówię sama siebie zaskakując. Zbyszek patrzy na mnie zszokowany. Co ja bredzę? Przecież…Ah, pieprzyć to. Zbliżam się do niego i składam pocałunek na jego ustach." -- jacieszpierdziele jacy oni są.. nie mam słów !
    Babo jedno pisz, bo wychodzi Ci to bardzo :) Ciekawi mnie jak ta intrygująca para poradzi sobie we wspólnym życiu. hymm.. :)

    Jednocześnie nie mogłabym nieskorzystać i zapraszam Cię do siebie, po różnych zawirowaniach wracam do blogowego świata : http://lover-i-will-be-home.blogspot.com/ Fabian, Anastazja i Rafał z pewnością czekają na Ciebie :)

    Idalia M.

    P.S
    Świetna muzyka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Znowu końcówka najlepsza :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy nastepny rozdzial ?

    OdpowiedzUsuń
  11. Swietny jest Twoj blog! Kiedy bedzie nastepny rozdzial? Prosze o odpowiedz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że uda mi się dodać coś nowego w przyszłym tygodniu ale niestety....w okolicy świąt na pewno się coś pojawi.

      Usuń
  12. Dziękuję za odpowiedź:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy nowy? Już miesiąc minal.a i święta sie koncza

    OdpowiedzUsuń
  14. I dalej nic nie ma :ccc

    OdpowiedzUsuń