poniedziałek, 27 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 10


Minął miesiąc. Nie spotkałam Pawła od feralnego dnia na parkingu. Niby wszystko wróciło do normy, ale uczucie niepokoju uparcie mnie nie opuszczało. Miałam nieustanne wrażenie, że ktoś śledzi każdy mój krok. Bałam się wychodzić sama po zmroku, bałam się postaci, które dłużej niż przez pięć minut stały pod kamienicą. Z uporem maniaka zaraz po zachodzie słońca zasłaniałam rolety. W nocy nękały mnie koszmary, przez co byłam wiecznie zmęczona i rozdrażniona. Krótko mówiąc, popadałam w paranoje i zupełnie nie wiedziałam jak sobie z tym poradzić. Wiedziałam, jednak, że muszę się z tym jak najszybciej uporać, bo inaczej wkrótce sama będę potrzebowała pomocy. Pewnej nocy, tak bardzo podobnej w swej formie do ostatnich spojrzałam na zegarek. Wskazówki pokazywały trzecią piętnaście nad ranem. Dość tego - pomyślałam. On już wystarczająco zniszczył mi życie. Gwałtownie wstałam z łóżka, zapaliłam wszystkie światła i zdecydowanym ruchem uniosłam rolety. Otworzyłam okno zachłystując się rześkim powietrzem. Wpatrując się w uśpiony Paryż wzięłam kilka głębokich oddechów. Włączyłam muzykę i poszłam pod prysznic. Strugi letniej wody przyjemnie łaskotały mi ciało. Kiedy wmasowałam w skórę mój ulubiony balsam o zapachu mango, owinięta ręcznikiem ruszyłam do kuchni. Przeszukawszy szafki i wyciągnąwszy wszystkie produkty na stół dotarło do mnie, że mam ogromną ochotę na pizzę. Podśpiewując zabrałam się za robienie ciasta pamiętając, aby ilość i kolejność dodawanych składników była odpowiednia. Po chwili ciasto było już gotowe, a ja przykrywszy uprzednio miskę ściereczką umieściłam je w sypialni pod kołdrą i kocem, tak jak zawsze uczyła mnie babcia. Tanecznym krokiem, w rytm piosenki poszłam do salonu. Z barku wyciągnęłam moje ulubione czerwone Château i kieliszek. Kiedy naczynie wypełniło się już trunkiem, zgłośniłam muzykę i wyszłam na balkon. Zapaliłam papierosa. Wydmuchując dym z płuc uśmiechnęłam się do siebie. Czułam się dobrze. Jakby jakimś magicznym sposobem, razem z papierosowym dymem uleciał ze mnie cały lęk, który notabene sama w sobie zasiałam. Przecież byłam wolna, minęło sporo czasu, ale Pawła nadal obowiązywał zakaz. Mój adwokat sam wywalczył dla mnie, aby wyrok obejmował nie tylko Polskę, ale również prawie całą Europę. Jednak zazwyczaj jest tak, że bolesne wspomnienia z przeszłości są silniejsze od tych bliższych  teraźniejszości, nawet jeśli byłyby to jedne z najszczęśliwszych w życiu. Cierpienie zawsze zostawia trwalszy ślad niż szczęście. Przykre doświadczenia nie dają łatwo o sobie zapomnieć, trzeba odnaleźć w sobie siłę, żeby je pokonać, żeby przestały żyć własnym życiem, a właściwie moim życiem. I ja chyba w końcu znalazłam tę siłę, ale co dalej będzie to...Nagle, poprzez dźwięki Hips don't lie(włącz - przyp.aut.) usłyszałam łomotanie do drzwi. Zgasiłam papierosa i ruszyłam w ich stronę. 
- Wiedziałem, że to ty, żaden żabojad nie słuchałby Shakiry na cały regulator o tej porze - No tak, Zbychu...
- Coo?! - krzyknęłam machając biodrami do rytmu.
- Ścisz tą muzykę, do cholery!
- Dobra, dobra, nie musisz tak wrzeszczeć! - odparłam i ruszyłam w stronę odtwarzacza. Przyciszyłam muzykę do minimum i wróciłam do Zbyszka, który wprosił się do przedpokoju.
- Czy ty na prawdę nie masz co robić po nocach? Ćpałaś coś? Zachowujesz się jak wariatka! Ja mam pojutrze mecz w Lidze Mistrzów, ja muszę być wypoczęty, ja muszę się wyspać! 
- Okej, okej, przepraszam! Z ramach rekompensaty mogę cię zaprosić na pizzę, ciasto właśnie rośnie - powiedziałam. Nic ani nikt nie jest w stanie popsuć mi dziś humoru, nawet on.
- Co, pizza? - jego oczy zrobiły się wielkie jak spodki, ale za chwilę się opamiętał - Obejdzie się, jestem na diecie - powiedział naburmuszony.
- Nie to nie. Pa - odwróciłam się na pięcie i poszłam do salonu by znów uruchomić wieżę. Tym razem jednak ograniczyłam znacząco głośność. 
- Jeszcze tu jesteś? - spytałam idąc do kuchni i widząc Zbyszka stojącego w tym samym miejscu.
- Zmieniłem zdanie. Zapomniałem, że jesteś mi coś winna. Poza tym boje się, że sobie zrobisz co złego, pokaż no się, co brałaś?
- Przestań! - odepchnęłam jego ręce - Myślałam, że wymyślisz coś gorszego niż wspólne jedzenie pizzy nad ranem, choć wiadomo,że najprzyjemniejsze to nie będzie - uśmiechnęłam się krzywo.
- Zmieniłem zdanie.
- Powtarzasz się.
- Bo lubię.
- Albo masz ubogi zasób słów.
- Być może.
- Być może? 
Wzruszył ramionami i spytał:
 - Gdzie ta pizza? 
Właściwie moglibyśmy się tak przekomarzać bez końca. Od "tamtych wydarzeń", nasze stosunki ze Zbyszkiem uległy ociepleniu. Przyjaciółmi nie jesteśmy, ale znajomymi chyba już tak. A na pewno jesteśmy sąsiadami(stety czy niestety). Mówimy sobie "cześć" gdy spotkamy się przez przypadek, nie obrażamy i nie kłócimy się na każdym kroku, pozostaliśmy na etapie tych dziecinnych sprzeczek i chyba każdemu z nas odpowiada ten układ. Nie ma żadnej chemii, nic z tych rzeczy. Nie w głowie mi jakiekolwiek związki czy romanse, chcę teraz całkowicie skupić się na pracy i mam wrażenie, że Zbyszek myśli podobnie. Oprócz sprośnych i dwuznacznych dowcipów nie ma między nami nic więcej. I raczej nie będzie. Fakt, że oboje się tolerujemy i czasem potrafimy ze sobą normalnie porozmawiać i tak uważam za duży sukces i niech tak zostanie. Czas pokaże. A tymczasem zaprosiłam go do kuchni.
- Napijesz się? - wskazałam na kieliszek z winem
- Jasne, czemu nie - odpowiedział. Nalałam mu trunku i poszłam po ciasto. Kiedy wróciłam Zbyszka nie było. Wyparował, rozmyślił się, czy co? Nie miałam zamiaru dłużej tego roztrząsać, z zapałem zaczęłam rozgniatać ciasto na placek pamiętając o podsypywaniu go kaszą manną, aby pizza po upieczeniu była bardziej chrupiąca. Po chwili ktoś zakrył mi rękoma oczy:
- Zbyszek, wiem, że to ty... - zabrałam jego dłonie z mojej twarzy - Gdzie ty byłeś?
- Zrobiłem małe rozeznanie w twojej lodówce i jakoś nic specjalnego w niej nie znalazłem. Naprawdę chciałaś umieścić na pizzy marchewkę, majonez, fasolę z puszki i jakieś to dziwne zielone?
- Dziwne zielone? - spytałam z kpiącym uśmiechem
- No to to - wskazał na produkt
- To jest seler naciowy. - odparłam ze śmiechem - Dobry, spróbuj - Z niepewną miną wziął "owe coś" do ręki powąchał i nadgryzł kawałek. Po chwili na podłodze znalazły się przeżute kawałki warzywa.
- Fe! Smakuje jak seler! - powiedział z obrzydzeniem.
- Bo to JEST seler idioto! Sprzątaj to! 
- Dobra, spoko,  no już!
 - Co przyniosłeś? - spytałam, gdy Bartman uporał się ze swoimi resztkami na kuchennej posadzce.
- Mozzarella, szynka parmeńska, pomidory i szparagi.
- Włoskie smaki życia ze Zbigniewem Bartmanem co? - powiedziałam zaczepnie ruszając brwiami i dałam mu kuksańca w żebra.
- Jezuu, czy wszyscy mi to będą wypominać do końca życia??? Jedna niewinna reklama...
- Niewinna i mega kompromitująca.
- Dobra koniec! Pokłócimy się innym razem. Zabierzmy się w końcu za tą pizzę - powiedział zniecierpliwiony.
- No dobraa... - zgodziłam się niechętnie - Wolisz na grubszym czy na cienkim cieście?
- Na średnim - odpowiedział
- To tak jak ja.
 W ciszy uformowaliśmy dalszą część ciasta. Zamiast zgrabnych kół wyszły jakieś powykręcane kształty, ale nie przejmowaliśmy się tym. Ułożyliśmy składniki, odpowiednio na każdej znalazł się sos pomidorowy, mozzarella i bazylia. Jedna dodatkowo była z szynką parmeńską i oliwkami, które znalazłam w szafce, a druga z pomidorami, szparagami i cebulą. Umieściliśmy wszystko w piekarniku i ruszyliśmy do salonu, gdzie Zbyszek od razu rozwalił się na kanapie.
- Oglądamy jakiś film?
___________________________
Pourtant quelq'un m'a dit que tu m'aimais encore...Serait-ce possilbe alors?

No i jestem! Przepraszam was bardzo, że rozdział nie pojawił się w terminie, ale najpierw męczyła mnie grypa, a potem zostałam pozbawiona swobodnego dostępu do laptopa. Niestety nie opanowałam sztuki pisania rozdziałów na telefonie. Ale nieważne. Jestem i to się liczy :) Na Oliwię będziecie musieli jeszcze trochę poczekać, ale Zbyszek i Margaret swojej pizzy spróbują najprawdopodobniej jutro lub pojutrze, więc zaglądajcie! :)

A na koniec jedno: Antiga mówiący po polsku mnie rozczula. Kto oglądał dziś PS News ten wie o czym mówię :) Polski Stefana jest vraiment magnifique i na tym zakończmy xD
 Komentujcie! To bardzo pomaga!:)

Pozdrawiam serdecznie, India.

9 komentarzy:

  1. Tak się trochę dziwię że między tą parą taki spokój. Ciekawe co będzie się dziać później. Może Zb9 zaprosi ją na mecz? No dobra czekam na następny. Pozdrawiam odnaleziona Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może cisza przed burzą? :) ostatnie wydarzenia zbliżyły ich, więc siłą rzeczy nie mogą się non stop kłócić. Ale spokojnie, póki co nie ma mowy o żadnej przyjaźni między nimi. Dziękuję, że wpadłaś i zostawiłaś komentarz. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Rozdział świetny ;) Jestem ciekawa jak wyszła im ta pizza....
    Jestem ciekawa jak szybko, i w jakich okolicznościach Zibi dowie się o jej prześladowcy.... Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Mam nadzieję, że się wyrobię do jutra, to wtedy zobaczymy :) A Zbyszek prędko nie dowie się o Pawle, tyle mogę zdradzić. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  3. dorwalam sie dzis kompletnie przez przypadek do Twojego opowiadania i stwierdzam fakt, ze pisane jest doskonale! Język niebanalny, ortografia, fabuła, wszystko cacy-stuk-stuk:) Tylko jedna wada:( DODAWAJ ROZDZIAŁY CZĘŚCIEJ!:D
    Pozdrawiam, Skowronek:)
    +Weny, dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękuję i cieszę się, że Ci się spodobała moja tak bardzo niedoskonała i pełna niedociągnięć historia! :) To naprawdę mega miłe czytać takie pozytywne komentarze. A co do częstotliwości rozdziałów to staram się jak mogę, ale często niestety decyduje siła wyższa. Ale kto wie, jak będę miała chwilę wolnego czasu to może spożytkuję ją na pisanie do przodu i wtedy rozdziały będą częściej :) Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie, India.

      Usuń
  4. No kochana! Mam nadzieje, ze juz niedlugo namieszasz, bo az za słodkie sa relacje miedzy nimi^^
    Jestem pewna, ze pizza pyszna.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, spokojnie zaraz się ta slodycz skończy... I to już w następnym rozdziale :) Jak się uporam ze wszystkim to jeszcze dzisiaj dodam. Pozdrawiam ;)

      Usuń
  5. Czekam!
    Jutro wieczorem sama dodam rozdzialy u siebie
    http://sliskasprawa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń