niedziela, 1 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 7 + WAŻNE

Witajcie kochani! Na początek trochę mojego biadolenia.
Z radością patrzę na to, że coraz więcej osób odwiedza mojego bloga lub dodaje go do linków. Jednak potem zaraz robi mi się niezmiernie smutno, bo liczba komentarzy pod postami jest rozpaczliwie mała. I nie chcę, żeby ktokolwiek mnie źle zrozumiał. Nie jestem zarozumiałą idiotką, która łaknie słodziuśkich komentarzy "supcio rozdzialik, fajny blodżek". Pragnę poznać waszą opinię, nawet jeśli jest ona niepochlebna, bo wtedy będę wiedziała, co wam się podoba, a co nie. Nie bądźcie egoistami, skoro czytacie, to jeśli możecie, pozostawcie po sobie jakiś ślad. Kiedy ktoś mi podsyła adres swojego bloga, to w ramach możliwości staram się zajrzeć i skomentować. Nie chciałabym nikogo urazić tym ględzeniem, tylko zmobilizować do otwartego wyznawania swojego zdania, nawet jeśli miało by być to zdanie "jesteś do dupy" czy co tam chcecie. Dziękuję za uwagę, przepraszam, że trochę się uniosłam i zapraszam na Rozdział 7. Pamiętacie jeszcze Oliwię? Dzisiaj znowu trochę się o niej dowiemy :)





Nie mam pojęcia ile czasu minęło. Kilka minut, kilka godzin. Nie miało to żadnego znaczenia. W pewnym momencie nie wiedziałam już nawet gdzie jestem. Wszystko było nic nie znaczącą plamą. Kręciło mi się w głowie, a łzy uparcie spływały mi po twarzy. To było jak wehikuł czasu. Wiedziałam, że Paweł nie da mi spokoju. Po raz kolejny przez niego będę musiała wyjechać. Po raz kolejny będę musiała zmieniać swoje życie. Te myśli wirowały mi w głowie, nie byłam w stanie myśleć o niczym innym pogrążając się w coraz większych spazmach. Po jakimś czasie opadłam z sił, a szloch stawał się coraz słabszy...
Obudziłam się gwałtownie z walącym sercem. Po chwili żałowałam,  bo głowa bolała mnie tak strasznie, że miałam wrażenie, że zaraz eksploduje rozpadając się na tysiące części. Ból uniemożliwiał mi racjonalne myślenie, więc dopiero po kilku minutach patrzenia  w pustą przestrzeń zorientowałam się, że nie jestem u siebie. Byłam w cudzym mieszkaniu..."Czy to Paweł? Jak mnie znalazł? Musiałam zasnąć na korytarzu...Co teraz? Co mi zrobi?" Myśli kołatały mi się po głowie, a łzy ponownie zaczęły płynąć. Rozejrzałam się i na fotelu za moją głową dostrzegłam mężczyznę:
- Zby...Zbyszek? - wychrypiałam zaskoczona. Uczucie niesamowitej ulgi było tak gwałtowne, że wybuchnęłam jeszcze głośniejszym szlochem. Po chwili poczułam jak silne ramiona oplatają moje drżące ciało. Przylgnęłam do niego chowając głowę jak mała dziewczynka. Zbyszek delikatnie głaskał moje ramię:
-Ćśś, ćśś mała, nie płacz, nic ci nie grozi, nie płacz...- powtarzał niczym mantrę.
Słuchając jego monotonnego, zatroskanego głosu ponownie zasnęłam.


*****


To już jej dwunasty papieros tej nocy. Dzisiejsza "zmiana", jeśli  to co robiła można było w ogóle jakkolwiek nazwać była wyjątkowo podła. Strasznie się ochłodziło i w dodatku  zaczął padać śnieg z deszczem. Oliwia skrzyżowała ramiona, aby zatrzymać ciepło, jednak zimne podmuchy i tak przedostawały się przez materiał króciutkiej znoszonej kurtki powodując dreszcze. Kręciła się wypatrując jakiegoś zwalniającego samochodu, stukając obcasami kozaków, które przez wszechogarniającą nocną ciszę wydawały się dziesięć razy głośniejsze niż zwykle. Po kilkunastu lub kilkudziesięciu minutach obok niej zatrzymało się lśniące volvo. Przygniotła niedopałek podeszwą i wsiadła. Nawet lubiła tych starszych nadzianych gości. Byli mili, traktowali ją w porządku, często chodziło im po prostu o rozmowę. Był nawet taki jeden, który proponował jej pomoc, chciał dać jej pracę i mieszkanie. Oliwia jednak zawsze odmawiała, powtarzając, że to jej świadomy wybór i wie co robi. Było jej trudno, ale jednak wstyd brał górę i nigdy nie korzystała z tych "akcji litości na biednej prostytutce" jak była zwykła mawiać ze swoją koleżanką Anią. Mieszkały razem i kiedy Oliwia pracowała, Ania pilnowała Marcysi. Oliwia dokładała trochę więcej do kawalerki, w której mieszkały. To był uczciwy układ, który pasował każdej z nich. Kiedy nad ranem wracała do domu przepełniało ją jakieś dziwne uczucie niepokoju. Kiedy weszła do kamienicy usłyszała płacz dziecka. Szybko wbiegła na pierwsze piętro i przeczucie ją nie zawiodło. Krzyk dochodził zza drzwi jej mieszkania. Pośpiesznym, nerwowym ruchem wyciągnęła klucze z torebki i otworzyła drzwi. Zobaczyła Marcysie leżącą w prowizorycznym łóżeczku. Ani nie było. Oliwia wzięła dziecko na ręce, zmieniła mu pieluchę i nakarmiła. Po chwili sama opadła z sił, zjadła tylko kilka rodzynek i orzechów walających się po blacie i zasnęła. Uczucie niepokoju uparcie jej nie opuszczało.


****



Kiedy się obudziłam, z początku myślałam, że to wszystko było po prostu złym snem. Głupim żartem podświadomości. Po chwili jednak zorientowałam się, że ciągle leżę wtulona w Zbyszka. Opatulona jego silnymi ramionami, wdychając woń jego perfum poczułam się bezpieczna jak nigdy dotąd. Zaraz jednak zaczęłam myśleć racjonalnie, wyswobodziłam się z jego objęć i usiadłam. Zerknęłam na jego twarz. Spał jak dziecko. Uśmiechnęłam się nieznacznie i wstałam z zamiarem znalezienia toalety. Lekko się zachwiałam, ale wzięłam kilka głębszych oddechów i zawroty głowy po chwili ustały. Kiedy wyszłam z pokoju zorientowałam się, że mieszkanie ma taki sam układ jak moje. Z łatwością znalazłam łazienkę. Patrząc na swoje odbicie w lustrze poczułam się jeszcze gorzej. Obmyłam twarz zimną wodą zmywając resztki rozmazanego makijażu. Od razu lepiej, jednak z podkrążonymi i zaczerwienionymi od płaczu oczami niewiele dało się zrobić. Westchnęłam głęboko i zaraz potem opuściłam pomieszczenie. Dostrzegłam, że Zbyszek już się obudził i krząta się po kuchni. Oparłam się o futrynę przyglądając mu się:
- Chcesz herbaty? - spytał, gdy mnie zobaczył.
- Pójdę już. - powiedziałam.
- Jeśli myślisz, że puszczę cię w takim stanie samą do mieszkania to się grubo mylisz. Zostajesz tu, albo idziemy do ciebie razem.
- Dziękuję, że się mną zająłeś i zabrałeś mnie z korytarza, ale to nie znaczy, że jesteś moją niańką. Jestem dorosła i umiem sama się sobą zaopiekować. - powiedziałam lekko zirytowana.
- Och, serio? - zaśmiał się ironicznie - Słuchaj, nie wiem, co się stało i nie pytam, ale jeszcze chwilę temu byłaś w takim stanie, że miałem już dzwonić po karetkę. Więc przestań zgrywać rycerza i wielkiej pani dorosłej ważniaczki tylko pozwól, żebym się tobą zajął. - pokręciłam głową i miałam zamiar mu odpowiedzieć, ale nie dał mi dojść do słowa:
- Ok, jeśli nie chcesz, to nie musi niczego zmieniać między nami, chcesz się kłócić i droczyć, dobra, tylko teraz ten jeden raz odpuść. Nie chcę mieć ciebie na sumieniu. -  nie miałam siły mu się sprzeciwiać, więc tylko posłałam mu wrogie spojrzenie, na które odpowiedział uśmiechem i bez słowa ruszyłam do salonu. Usiadłam w fotelu podkurczając nogi i zapatrzyłam się na krajobraz za oknem próbując sobie to wszystko jakoś poukładać.

_____________________________
No i jak? Jak wam się podoba taki opiekuńczy Zbysio? :) Piszcie!

Do następnego, 
India.








11 komentarzy:

  1. O rany! Co z tą Oliwią... Biedne maleństwo.
    Zbychu stanął na wysokości zadania :) Podoba mi sie to :)
    Szkoda, ze niektórzy zajmują się prostytucją... A może to się zmieni?
    trzymam kciuki za bohaterki:) Każdą:)
    pozdrawiam serdecznie
    i zapraszam do sienie:)
    http://zastapzloscmiloscia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia Oliwii już wkrótce się wyjaśni, wyjaśni się również jej powiązanie z Gosią. :) No a Zbychu się pokazał, to fakt, jednak nie jest do końca takim palantem jakby się zdawało :D Pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Powiem tak kiedys juz tu byam ale sie zgubilam. Ciesze sie ze znow tu trafilam i zostane na pewno. Zycze weny i do nastepnego Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się jednak odnalazłaś :) Dziękuję, wena zawsze się przyda :)

      Usuń
  3. Przepraszam, ze dopiero teraz nadrabiam zaległości, ale ze mną tak zawsze. Nigdy nie mam czasu. Na reszcie go znalazłam i jestem na bieżąco. :)
    Dobrze, że znalazł się Zbyszek. Tak właśnie powinien zachować się prawdziwy mężczyzna. W takim momencie silne męskie ramię jest potrzebne. Ta historia z Pawłem mnie przeraziła. Skąd się tacy ludzie biorą.
    Coraz bardziej intryguje mnie historia Oliwii. Dziewczyna nie ma lekko w życiu i zaczynam jej współczuć. Ciekawi mnie, czy znajdzie się osoba, która pomoże jej wyjść z tego bagna.
    Opowiadanie jest genialne i obiecuję, że będę już na bieżąco. :)
    Pozdrawiam i życzę weny. :*
    Jeśli znajdziesz chwilkę to zapraszam do mnie na nowość: http://miedzy-noca-a-dniem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, nic się nie dzieje ja też mam zawsze problem z czasem :) Bardzo dziękuję za wspaniały komentarz i niedługo pojawię się u Ciebie. Pozdrawiam serdecznie, India :)

      Usuń
  4. Nominuję Cię do Liebster Award:)

    Moje pytania:
    1. Od kiedy Siatkówka?
    2. Jaki jest Twój ulubiony Siatkarz? I dlaczego?
    3. Jaki mecz zapadł Ci w pamięć?
    4. Co sądzisz o Nowym Trenerze Reprezentacji Polski w Piłce Siatkowej Mężczyzn?
    5. jakiej drużynie kibicujesz?
    6. Skąd wziął się Twój pomysł o blogu?
    7. Kim chcesz być w przyszłości?
    8. Jesteś jakąś adminką na fb? Jakiego fp?
    9. Jaki sport jest w Twoim życiu oprócz Siatkówki?
    10. Grasz w siatkówkę w jakimś klubie?
    11. Lubisz Zbyszka Bartmana?

    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam takie blogi "od nienawiści-do miłości",podoba mi się jak to rozpisałaś cała tą akcje z Pawłem,Zibi jest taki słodki jak się nią tak zajął.Piszesz świetne rozdziały i z sensem.Życze powodzenia w kolejnych rozdziałach/opowiadaniach i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, merci beaucoup! Nawet nie wiesz jaka to radość czytać takie komentarze. To bardzo motywuje. Tematyka opowiadania jak to sama ujęłaś "od nienawiści do miłości" to dość oklepany i powszechny temat, jednak starałam się żeby nie był on tak banalny. Jeszcze wiele się stanie zanim będą razem, a będą na pewno, tego nietrudno jest się domyślić. Jeszcze raz dziękuję, że wpadłaś i zostawiłaś tyle miłych słów. Pozdrawiam, India <3

      Usuń