- Co się nic nie odzywasz? - spytał niemal z wyrzutem.
- Próbuję znaleźć jakieś słowa i zdania, żeby dopasować się do twojego poziomu, ale nijak mi to wychodzi. - odgryzłam się.
- Wredna, lubię takie. Gdybyś jeszcze tylko miała rude włosy, to byłabyś ideałem. - w odpowiedzi tylko prychnęłam i zapatrzyłam się przed siebie.
- A co ty tu w ogóle robisz? - nie dawał za wygraną, chcąc na wszystkie sposoby podtrzymać rozmowę. Rozmowę, dobre sobie...To była raczej "kulturalna wymiana uprzejmości".
- Mieszkam, pracuję, żyję. - I co, mam mu się zwierzać?
- No tak, ale od dawna jesteś we Francji?
- 3 miesiące.
- A co robiłaś wcześniej? - dopytywał dalej, wzbudzając tym samym we mnie coraz większą irytację.
- Różne rzeczy - odparłam zdawkowo.
- A dokładniej? Z jakiego miasta pochodzisz? Od razu mnie poznałaś, a więc od jak dawna interesujesz się siatkówką? - wyrzucał z siebie pytania z prędkością karabinu maszynowego.
- Nie sądzę, żebym była zobowiązana do zdradzania ci szczegółów z mojego prywatnego życia. Nie jesteśmy nawet znajomymi, a ty wypytujesz mnie jakbym była podejrzana o jakąś zbrodnię. Pomijając już, że to kompletnie nieeleganckie. - Wzięłam ze stolika odpakowaną tabliczkę czekolady i zawzięcie zaczęłam rzuć duży kawałek.
- Ależ owszem, jest jedna mała zbrodnia. A właściwie to całkiem niemała. Cholernie mi się podobasz i w żaden sposób nie mogę na tym zapanować. - O mało co nie wyplułam tego co miałam w ustach. Jeden moment i wszystko łącznie z Bartmanem byłoby w brązowe kropki. Zagotowało się we mnie, jednak na zewnątrz pozostałam obojętna. W żaden sposób nie dałam po sobie poznać, że jego pewność siebie mnie ruszyła. Jak zwykle zaczęłam z grubej rury. Ten jego krzywy uśmieszek tylko bardziej mnie podjudzał:
- Twoja bezpośredniość jest rozczulająca. I ten tani podryw również. Działa to na te twoje nastoletnie faneczki, w to wierzę. Ale mnie to nie rusza. Jesteś zawiedziony? - spytałam z udawanym smutkiem.
- Nie, spodziewałem się, że tak zareagujesz. - powiedział przeciągając się - Wyszedłem trochę z wprawy, od jakiegoś czasu panienki same wskakują mi do łóżka, nawet nie muszę nic mówić. Wybacz mój nietakt.
- Och, biedny Bartman, to musi być dla ciebie straszne, pewnie musisz się rękami oganiać. A może dajesz radę z kilkoma naraz? - Ironia i sarkazm to moje drugie imię, mam tego doskonałą świadomość. Powinnam się zmienić? Cóż, mnie jest ze sobą dobrze.
- Jestem wszechstronnie uzdolniony.- puścił perskie oko, co wywołało we mnie falę obrzydzenia.
- Nie mam zamiaru tego sprawdzać. A teraz dosyć już, zasiedziałeś się.
- Jeszcze zobaczymy. - powiedział wstając.
- Idź już.
- Och, czyżby pani doktor się speszyła? Nie wierzę, czy to rumieniec? - żartował sobie w najlepsze.
- Ja się nie rumienię. Nigdy. A na już na pewno nie z powodu wachlarza twoich rzekomych uzdolnień w sferze seksualnej. - odpowiedziałam.
- Nic nie mówiłem o seksie. Głodnemu chleb na myśli? Jeśli chcesz, to ci opowiem co nieco.
-Obejdzie się. Wyjdź stąd, zanim całkowicie stracę cierpliwość. - wycedziłam.
- Chciałbym to zobaczyć, to by było niesamowicie podniecające.
- Spieprzaj.
- Przestań już, bo zaraz się na ciebie rzucę - powiedział ze śmiechem, ale widząc moją minę szybkim krokiem ruszył do drzwi.
- Rewanż u mnie. - powiedział na odchodnym.
- Po moim trupie.
- Mogłabyś być jednak ciut milsza. - powiedział smutno.
- Zdecyduj się. A poza tym, to trzeba sobie najpierw zasłużyć. Żegnam. - powiedziałam i zamknęłam za nim drzwi.
- Może pomogę Gosiaczku?
_____________________________________
To chyba najgorszy rozdział do tej pory, jestem z niego bardzo niezadowolona.
Za to wczoraj emocje były przepiękne. Brawo Skra! To był na prawdę fantastyczny mecz, Energia kipiała energią :D
Do następnego,
India.
Świetny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńJak ja nie lubię tego Bartmana to Ci mówię!
Jest arogancki, pewny siebie gość... Może przystojny, ale nie mój typ... musi mieć coś w sobie skoro ma tyle hotek.
ja tam czekam na brata Gośki:) W końcu zaczęła urządzać mieszkanie! ~sukces:)
pozdrawiam:)
Brat pojawi się już w przyszłym rozdziale najprawdopodobniej. :) A co do Zbyszka, to nie oceniaj go aż tak bardzo surowo, w przyszłości pokaże" ludzką" twarz :) Pozdrawiam i zaraz lecę nadrabiać u ciebie :)
UsuńDopiero teraz natchnęłam się na twój blog, i wiesz co Ci powiem? Wcale nie żałuje :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta, w ogóle, ich rozmowy rozwalają mnie, a ja tam lubię niewyżytego Zbyszka :d heh
Pozdrawiam :*
Wielkie dzięki, miło być docenionym, to daje ogromną motywację do dalszego pisania! :) Pozdrawiam!
Usuńświetne opowiadanie, piszesz genialnie!
OdpowiedzUsuńuwielbiam takiego bezpośredniego Bartmana :)
Pozdrawiam, Patrycja :*