środa, 2 października 2013

ROZDZIAŁ 2



Rodzina - w socjologii rozumiana jako grupa społeczna lub instytucja społeczna. Najważniejsza, podstawowa grupa społeczna, na której opiera się całe społeczeństwo. Duchowe zjednoczenie szczupłego grona osób skupionych we wspólnym ognisku domowym aktami wzajemnej pomocy i opieki, oparte na wierze w prawdziwą lub domniemaną łączność biologiczną, tradycję rodzinną i społeczną. Związek intymnego, wzajemnego uczucia, współdziałania i wzajemnej odpowiedzialności, w którym akcent pada na wzmacnianie wewnętrznych relacji i interakcji. Definicja rodziny według kościoła katolickiego to małżeństwo kobiety i mężczyzny posiadające dzieci.

- Byłam u mamy w szpitalu. - powiedziała kobieta bezbarwnym tonem.
- Ta stara kurwa jak zwykle chce zrobić mi na złość. Pieprzona wiedźma, znowu udaje.
- Ciszej. Obudzisz Marcysie. - wyszeptała.
- W dupie to mam! Jakbyś robiła to co do ciebie należy i to co ci każę, to bym nie krzyczał. A ty jak zwykle włóczysz się gdzieś całymi dniami! - uzewnętrzniał swoją wściekłość. Jego twarz zrobiła się nienaturalnie czerwona, a dłoń złożyła się się w pięść, by wkrótce spotkać się z bezradną twarzą kobiety.
 Kiedy tylko obrączki pojawiły się na ich palcach, a usta wypowiedziały ostanie słowa przysięgi małżeńskiej, dotychczasowe beztroskie życie Oliwii zmieniło się w piekło. Codziennie stojąc przed lustrem myślała nad swoim losem przy okazji starając się ukryć kolejne siniaki szpecące jej młode ciało. Zdawała sobie sprawę, że jest po prostu głupią, naiwną "dziewuchą ze wsi", ale sposób w jaki została wychowana uniemożliwiał jej spojrzenie na wszystko z innej perspektywy. "Jesteś żałosna" mówiła sobie często wpatrując się bezradnie w lustro. Tym bardziej, że na dobrą sprawę sama była sobie winna i świadomość tego błędu sprawiała największy ból. Poznała Michała będąc jeszcze w technikum. Z początku nie zwracała na niego uwagi, ba, czasami nawet bawiły ją te jego dziecinne zaloty, ale chłopak nie dawał za wygraną coraz bardziej zabiegając o jej względy.  Był przyjacielem, pocieszycielem, wybawcą - był tym, kogo Oliwia akurat potrzebowała. Dziewczynie wydawało się, że to tylko przyjaźń, z czasem jednak przyszło zauroczenie, a potem miłość. Pierwszy seks i pierwsze rozczarowanie. "Jestem w ciąży" powiedziała wtedy zapłakana. - "Kocham cię, was, będziemy wspaniałą rodziną " odpowiedział jej z uśmiechem gładząc ją po jeszcze całkowicie płaskim brzuchu. Szybki ślub i wspólne mieszkanie otrzymane w prezencie od rodziców. Oliwia ślepo wierzyła, że wszystko się ułoży, że to tylko chwilowy kryzys. Kochała go nad życie, ufała mu. Jednak dla Michała miłość wymagająca poświęcenia, wytrwałości i oddania okazała się zbyt trudnym uczuciem. Wybrał nienawiść, bo tak było prościej.

*****




- Co to było? Skąd wy się znacie? - Michel był lekko zdezorientowany.
- Tak właściwie, to się nie znamy. To nowy atakujący Paris Volley.
- No tak, Polacy i siatkówka...Powinienem był się domyślić. Wyjaśniła się też sprawa jego postury. - Michel uśmiechnął się.
- Jak zawsze trafna diagnoza doktorze - zaśmiałam się - A co do naszego siatkarzyny to myślę, że jutro spokojnie można go wypisać.
- Jak najbardziej. Trzeba tylko jeszcze zrobić kilka ogólnych badań, profilaktycznie i skontaktować się z jego klubem. Zajmij się tym proszę. Mam nadzieję, że zdążysz do 13, bo masz dyżur w przychodni. - Michel wręczył mi plik dokumentów. - Ach, zapomniałbym! Zajrzyj jeszcze do pani Dupon, to ta z piętnastki wczoraj miała zabieg na przepuklinę. 
- Ta jest, kapitanie! - zasalutowałam i obładowana ruszyłam w stronę pokoju lekarskiego. Przechodząc przez izbę przyjęć zauważyłam, że tłum trochę się zmniejszył, jednak kilkoro "najwytrwalszych" ciągle wykłócała się z ordynatorem. Głupota ludzka czasami bywa wręcz dołująca. No bo jakim człowiekiem trzeba być, żeby wierzyć we wszystko co mówią w jakiejś podrzędnej, komercyjnej telewizji? Moje rozmyślania przerwało brzęczenie komórki. Zerknęłam na wyświetlacz i zobaczyłam kilka nieodebranych połączeń od mojego kochanego braciszka Maćka. Chciałam do niego oddzwonić, ale znów zgubiłam zasięg, więc postanowiłam, że zajmę się nim później. Starałam się jakoś skupić na pracy, jednak ciągle przed oczami pojawiała mi się irytująca twarz Bartmana z tym jego szyderczym uśmiechem i hipnotyzującym spojrzeniem. Nie ma się co oszukiwać, facet miał w sobie coś magnetyzującego. Pamiętam jak w zeszłym roku będąc u przyjaciółki w Rzeszowie poszłyśmy na mecz Resovii. Miałam wrażenie, że przynajmniej jedna trzecia kobiet siedzących na trybunach nie przyszła na halę, żeby obejrzeć mecz, tylko żeby spotkać Zbyszka. Strasznie nas to wtedy bawiło, no bo wyobraźcie sobie kilkadziesiąt dziewczyn, właściwie dziewczynek(mam wątpliwości, czy wiek którejkolwiek z nich przekraczał choćby 20), które z amokiem w oczach krzyczą w stronę biednego atakującego podskakując i wydając dziwne piski, a on ma je, za przeproszeniem, głęboko w dupie. Teraz jednak na własnej skórze przekonałam się, jak potrafi zdekoncentrować. Typowy samiec - nęci, przyciąga do siebie samice w celu przedłużenia gatunku. "Biologiczny suchar, zboczenie zawodowe" pomyślałam z żalem i uśmiechnęłam się do siebie. Skończywszy papierową robotę, z przerażeniem spojrzałam na zegar. Szybko uprzątnęłam biurko i ruszyłam w stronę przychodni. Zbiegając ze schodów uderzyłam w coś twardego...I film się urwał.

_____________________________________
  • Wątek Oliwii jeszcze się rozwinie i będzie miał wpływ na dalszą akcję. Wiem, że patologia w rodzinie to dość oklepany i mało ambitny temat, jednak z różnych względów mi bliski i dlatego chciałam go tutaj poruszyć.
Na koniec ogroomne podziękowania za wszystkie komentarze - to naprawdę niesamowita motywacja do dalszego pisania! :)
PlusLiga rusza! Kogo spotkam na meczu Skry z Lotosem Trefl Gdańsk, 12 października w Energii? :D
Do następnego, 
India.








1 komentarz:

  1. Fajny rozdział. Niesamowicie mi się podobał. Jestem ciekawa co będzie dalej. Zapraszam do siebie!

    OdpowiedzUsuń