Nawet nie zwróciłam uwagi kiedy zrobiło się ciemno. Myślałam, że po wszystkim będę czuła się nieswojo, ale skoro już zaczęłam mówić to nie mogłam w połowie przerwać. Tymczasem nie było między nami żadnej niezręczności, a ja po raz pierwszy od bardzo dawna czułam się lekka jak piórko i to nie za sprawą jakiejś nowej diety-cud. Byłam jednak trochę zaskoczona reakcją Zbyszka. Moje słowa przyjął z nieznaną mi dotąd powagą i spokojem. Kiedy w pewnym momencie się rozkleiłam, bez słowa podał mi chusteczkę, którą wyciągnął z mojej torebki i słuchał dalej. Na końcu spytał cicho czy ten poprzedni incydent, wtedy gdy znalazł mnie na klatce schodowej "był sprawką tego skurwiela" i gdy potwierdziłam, skinął głową i zapewnił, że mogę na niego liczyć. I wtedy po raz kolejny poznałam inne oblicze Zbigniewa Bartmana.
Gdy dotarliśmy pod nasz blok byliśmy ogromnie zmarznięci. Temat Pawła był zamknięty. Ostatecznie postanowiłam zmienić numer i za radą Bartmana nie popadać w zbędną panikę. Zgodziłam się, ale byłam zaskoczona, bo to chyba zbyt rozsądne, nawet jak na mnie. Zaproponowałam Zbyszkowi herbatę i oboje znaleźliśmy się w moim mieszkaniu.
- Kurde, Zbyszek, ty i te twoje genialne pomysły...-narzekałam zdejmując płaszcz i rozcierając skostniałe dłonie - No i w dodatku wyglądam jak Rudolf - dodałam zerknąwszy w lustro.
- Co? - spytał szeleszcząc kurtką, którą zawiesił na wieszaku i stanął za mną.
- O ty też! - zawołałam. Coraz trudniej mi było powstrzymać się od śmiechu - Dwa Rudolfy! - dotknęłam palcem tafli lustra w miejscu gdzie był jego nos.
- Co ty gadasz?! - zapytał, a ja nie wytrzymałam.
- No Rudolf! Ten renifer! - udało mi się wydyszeć po chwili i ponownie się roześmiałam. Zbyszek popatrzył na mnie jak na wariatkę, a po chwili dołączył do mnie oboje zwijaliśmy się ze śmiechu, dopóki zdyszani nie opadliśmy na kanapę.
- Jesteś nienormalna - powiedział.
- I wzajemnie - odparowałam natychmiast uśmiechając się - Idę zrobić, wreszcie tej herbaty - podniosłam się i ruszyłam do kuchni.
- Oglądamy coś? - usłyszałam po chwili głos Bartmana.
- Coś polskiego! - odpowiedziałam usiłując przekrzyczeć czajnik.
Kwadrans później siedzieliśmy na kanapie uzbrojeni w dzbanek herbaty i sernik zrobiony na szybko w mikrofali.
- Dzień świra? - spytałam gdy Zbyszek włączył film.
- Tak jakoś mi przyszło do głowy jak pomyślałem o tobie - przewróciłam oczami i przygasiłam światło, żeby nie odbijało się od ekranu telewizora.
~~***~~
Strasznie bolał mnie kark i do tego coś boleśnie zgniatało mi żebra. Otworzyłam oczy i zorientowałam się, że leżę na kanapie. W pokoju panowała ciemność rozjaśniona tylko mdłym światłem ulicznych latarni. Spróbowałam się podnieść, ale wtedy usłyszałam jakiś dziwny dźwięk i tym samym zlokalizowałam przyczynę bólu żeber. Bartman. Żeby wyswobodzić się z niewygodnej pozycji, przekręciłam się jednocześnie wstając. Zbyszek opadł na poduszkę, ale nie obudził się. Uśmiechnęłam się lekko, przykryłam go kocem i poszłam do łazienki. Biorąc prysznic mimowolnie myślałam o Zbyszku i o tym czy dobrze zrobiłam mówiąc mu o wszystkim. Tylko dlaczego cholera, jak o nim pomyślę, to pomimo tego wszystkiego mam ochotę się uśmiechnąć, a po moim ciele rozlewa się przyjemne ciepło? Dlaczego to musiało się stać akurat teraz, tutaj? W miejscu, gdzie chciałam skupić się na sobie, zapomnieć o Pawle, zapomnieć o tym co było, zapomnieć, że istnieje coś takiego jak zauroczenie, miłość. Wszystko szło po mojej myśli, a tu nagle zjawił się taki Bartman i wywrócił wszystko do góry nogami.
Gdy opuściłam łazienkę, Zbyszek już nie spał. Obrzucił rozbawionym spojrzeniem moją piżamę, w różowe świnki, ale się nie odezwał.
- Chyba mi się przysnęło - powiedział.
- Chyba - przytaknęłam uśmiechając się.
- No to ten...- podrapał się po głowie - To ja już pójdę, dzięki - zdjął swoją kurtkę z wieszaka.
- Zbyszek? - odwrócił się i spojrzał na mnie pytająco.
- Zostań. - powiedziałam.
Zostaliśmy na kanapie. Tylko tym razem to moja głowa mimowolnie znalazła się na jego ramieniu.
_______________
Ta dam! Niespodziewajka! Jak się podoba? :)
Wena jest, to korzystam, póki mogę :D
Zaraz biorę się za nadrabianie u Was zaległości z całego tygodnia, także wyczekujcie komentarzy :)
Pozdrawiam i do następnego,
India ♥
Rozdzial jak najbardziej udany i niespodziewajka tez ;) z niecierpliwoscia czekam na kolejny skoro wena jest pozdrawiam i do nastepnego :*
OdpowiedzUsuńŚwietny tylko dlaczego taki krótki?
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
dobrze, że powiedziała o wszystkim Zbyszkowi.. w końcu jako jej ( jeszcze ) przyjaciel ma prawo wiedzieć :D
OdpowiedzUsuńcieszę się, że masz wenę, bo będę miała co czytać na lekcjach :D
pozdrawiam :*
czytałam :) świetny:)!!! Karolina
OdpowiedzUsuńBoziu, ja niedawno dopiero byłam tu i czytałam poprzedni rozdział, a tu proszę dziś doczekałam się już kolejnego :D
OdpowiedzUsuńJa wiem, że prorokowanie nie jest zbyt dobre w opowiadaniach, bo przeważnie wizje czytelników nigdy się nie spełniają, aczkolwiek ja postanowiłam ci w tym właśnie momencie, że ja to widzę Zbysia i Gosię w pięknym garniturze i zwiewnej białej sukience pod wieżą Eiffela, a w tle ich znajomi i przyjaciele... Wiem, marzenia moje :P
No ale czy nie mogę sobie tak myśleć i to wyobrażać, jak czytam sobie o tym, że Gosiaczek coraz częściej myśli o Zbyszku, że robi jej się cieplej na sercu, a uśmiech pojawia się w momencie, gdy myślami o nim wspomni? :D
No chyba własnie mogę, dlatego będę sobie tak myśleć :D
Całuję :*
Ps. Ps. Jeśli masz ochotę to zapraszam na epilog na http://swiatla-zaprowadza-cie-do-domu.blogspot.com/ oraz na zapoznanie się z bohaterami drugiej części tej historii, która poruszy całkowicie inne problemy niż część pierwsza, a opowiadać będzie o losach córki głównych bohaterów pierwszej części oraz i otaczających ją mężczyznach, m.in. dwóch synach Mistrzów Świata 2014 :D
♡
OdpowiedzUsuńOooo... piekna niespodziewanka.
OdpowiedzUsuńGosik sie zabujala w Zbysiaczku w oka mgnieniu. ;) ciesze się, bo ciagnie ich do siebie jak cholera.
i jestem zadowolona, że mu o wszystkim powiedziala
buziaki Łobuzie. Niech Ci sie potworki przysnia ;) np. Ja :D
Ej... A tak w ogóle co Ty robisz poza domem o tej porze? I dlaczego wracasz po północy do domu?
UsuńByłam u Maćka MATOLE! :D
UsuńDobrze że się przed nim otworzyła:) zrobiła wielki krok do przodu :)
OdpowiedzUsuńJak się cieszę, że Gośka przyznała się (chyba) do swoich uczuć. Ciekawe tylko co kłębi się w głowie tego Bartmana. Bo widać, że jego nastawienie jest inne niż jakiś czas temu. A to jak Gośka kazała mu zostać awwwwwwww :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Hej :). " TROSZKĘ " mnie tutaj nie było, ale wszystko nadrobione :D. Zakochańce ^^ Ach ! Fajnie jakby byli parą :). Kocham takie opowiadania gdzie bohaterowie mają trudne charaktery, nienawidzą się i później są parą :D. Chcę już następny !!!. Pozdrawiam Dooma :).
OdpowiedzUsuńPS. Mogłabyś podać tytuły tych piosenek z listy ? Bardzo mi się podobają :D. Jeżeli to nie byłby problem oczywiście :P.
Serdecznie Dziękuje za te piosenki :*
Usuń<3
OdpowiedzUsuńJest pięknie ♡
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Gosia w końcu sama przed sobą przyznaje się do tego, co czuje w stosunku do Zbyszka, bo to już połowa sukcesu :) Teraz tylko trzymam kciuki, żeby wszystko dobrze się skończyło, w końcu wystarczająco dużo przeszła i kolejnego, mocnego ciosu od życia chyba by nie zniosła :) Czekam niecierpliwie na kolejny! Buziaczki :*
I w ogóle przepraszam, że dopiero teraz tu jestem, ale w szkole trochę męczą :D
No, no no, głowa na ramieniu :D.
OdpowiedzUsuńNo niemożliwe, że Gosia tak racjonalnie postępuje, a co jest jeszcze bardziej niemożliwe to, to iż to działania Pana Zbyszka. On ma na nią dobry wpływ. Dodatkowo te myśli, że niby coś tam czuje ale nie jest jeszcze tego pewna. Chociaż, przynajmniej zrobiła jakiś krok na przód zapytaniem ZB9 o zostanie. Mam nadzieję, że już się wszystko ułoży i Gosia nie będzie więcej płakać!! (no chyba że ze szczęścia) w końcu nadrobiłam, obiecałam że nadrobię :)))