czwartek, 21 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 20

Wcale mnie nie zdziwiło kiedy Eric oznajmił, że dobrze by było, gdybym została w szpitalu na sylwester i nowy rok, żeby doglądać jego pacjentów. Tym razem nie było jednak żadnych ekstremalnych przypadków i chyba tylko to uratowało mnie przed dyżurem. Sama się sobie dziwiłam, ale naprawdę cieszyłam się na tę imprezę u Bartmana. Ostatnia Sylwestrowa zabawa, na której byłam nie skończyła się zbyt dobrze. Odrzuciłam jednak od siebie te przykre wspomnienia związane z Pawłem nie chcąc psuć sobie dobrze zapowiadającego się wieczoru. Czas nauczył mnie zwyczajnie o nim nie myśleć, to przypadkowe spotkanie, choć z początku mocno mną wstrząsnęło, po pewnym czasie okazało się pomocne. Zamknęłam ten rozdział. Mam nadzieję, że już na zawsze.
Minorowy nastrój prysł gdy wychodziłam ze szpitala. Z optymistycznym nastawieniem ruszyłam w stronę  miejsca parkingowego. I po chwili stanęłam jak wryta. No nie. Jeszcze tego brakowało. A myślałam, że zapomni, cholera jasna.
- Byłam pewna, że nie będziesz pamiętał – powiedziałam podchodząc do auta.
- A gdzie „dzień dobry Zbyszku, jakże się cieszę, że cię widzę, buzi buzi!” – zapiszczał, a ja pacnęłam go w ramię kręcąc głową.
- Żadnego buzi buzi – odpowiedziałam – Wsiadaj, miejmy to już jak najszybciej za sobą – przesunęłam się w stronę drzwi.
-Gosia? – Zbyszek miał minę niewiniątka. Spojrzałam na niego wyczekująco  - Mógłbym poprowadzić Wandę? – odruchowo, niemal natychmiast  chciałam zaprotestować, ale ostatecznie przecież zapamiętał jej imię. Dobra, trudno. Przepraszam Wandziu – szepnęłam w myślach, westchnęłam ciężko i rzuciłam Bartmanowi kluczyki. Obeszłam samochód i umieściłam swój tyłek w fotelu pasażera. Nie wiem co mnie napadło, że ofiarowałam Zbyszkowi swoją pomoc w przygotowaniu imprezy.  Chyba wino wywołało u mnie wtedy tę nagłą falę uprzejmości. Wmówiłam sobie, że to zwyczajna koleżeńska przysługa w podzięce za koszulkę i zaproszenie na mecz. Tak chyba robią normalni ludzie no nie?
Kiedy dojeżdżaliśmy do centrum handlowego, nagle coś do mnie dotarło.
- A co z jedzeniem? – spytałam lekko spanikowana – Chyba nie będziemy gotować? – Bartman prychnął.
- Uważasz, że nie dałbym rady? – zerknął na mnie mrużąc lekko oczy, na co ja wzruszyłam ramionami i zrobiłam powątpiewającą minę, żeby się z nim podroczyć – Spokojnie, przystawki i coś na ciepło przywiezie catering, musimy kupić tylko jakiś alkohol, serwetki i tym podobne rzeczy.
- Dobra. To od czego zaczynamy? – spytałam gdy przekroczyliśmy próg dużego budynku.
*****
- Jezu , Zbyszek, wracajmy już, zaraz umrę – jęknęłam gdy obładowani wyszliśmy ze sklepu.
- Idziemy, tylko jeszcze jeden sklep – powiedział uśmiechając się tajemniczo. A temu co strzeliło do głowy? Chce kupić jakieś dmuchane lale czy coś? Westchnęłam i ruszyłam za nim. Ciężko było nadążyć za facetem mającym prawie dwa metry w dodatku robiącym wielkie kroki. Truptałam za nim jak jakaś idiotka.
- Jesteś transwestytą? – spytałam gdy zatrzymał się przy butiku z ekskluzywną damską odzieżą. To ja już chyba bym wolała te dmuchane lale. Bartman spojrzał na mnie dziwnie i wykrzywił usta w pobłażliwym uśmiechu.
- Nie, Gosiaczku – zabije go kiedyś za to zdrobnienie – Przyszliśmy tu po sukienkę dla ciebie.  – Uff, ja już myślałam, że coś z nim mocno nie halo. Nie to żeby był do końca normalny, ale zaraz…
- Co?! – niemal wrzasnęłam – Jak to „po sukienkę dla ciebie”?
- Nie rób cyrku tylko właź – powiedział zniecierpliwiony.
- Zbyszek, ja nie potrzebuję nowej sukienki – odparłam
- Potrzebujesz. W Sylwestra trzeba mieć na sobie nowe ubranie, bo…to przynosi szczęście – Zwariował. Tyle.
- Nie istnieje taki przesąd  - spojrzałam na niego – Dobra, niech ci będzie – dodałam widząc jego minę. Ostatecznie przecież to tylko sukienka. A ja lubię sukienki. Jestem kobietą przecież.
- To ty weź to wszystko, idź do samochodu, a ja coś wybiorę i przyjdę.
- Ale…- Bartman chyba chciał zaprotestować, ale wcisnęłam mu torby i kluczyki do ręki, po czym zniknęłam w czeluściach sklepu.
*****
Mieszkanie Zbyszka wyglądało jak dyskoteka, z trudem je poznałam. Wszędzie wisiały kolorowe lampki, balony i serpentyny.  Wypadałoby jakoś przywitać z Bartmanem, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. W końcu dostrzegłam go w kuchni w towarzystwie jakiejś wysokiej blondynki.
- Cześć – powiedziałam podchodząc – Blondzia zmierzyła mnie wzrokiem.
- Wybrałbym lepszą, ale ta też daje radę – mrugnął do mnie i uśmiechnął się wskazując na sukienkę – Poznajcie się. To jest Kamila, moja dobra koleżanka, jeszcze ze szkoły, a to Gośka, moja sąsiadka – skinęłam jej głową na co ona uśmiechnęła się głupio i odeszłam. Chyba się nie polubimy.
Rozejrzałam się dokładniej po mieszkaniu i dostrzegłam kilka znajomych twarzy, głównie z boiska. Było też kilku chłopaków z Polski. Jako tako zapoznałam się ze wszystkimi  i kiedy Zbyszek włączył muzykę, imprezę można było uznać za rozpoczętą.
*****
Tak dawno nie tańczyłam, że zapomniałam jakie to fajne. Nogi bolały mnie niesamowicie, ale napoje wysokoprocentowe jakimi potraktowałam mój organizm działały jak dobry środek przeciwbólowy. Ze Zbyszkiem ciężko było zamienić jakiekolwiek słowo, bo ciągle kręciła się koło niego ta cała Kamila. Dochodziła północ, więc wszyscy wyszliśmy przed budynek. Co chwila ktoś do kogoś podchodził i by złożyć noworoczne życzenia.
- Zmieniłem zdanie. Ta kiecka jest zabójcza – wyszeptał mi ktoś do ucha. Podskoczyłam zaskoczona.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia z okazji nowego roku? – spytałam ironicznie się uśmiechając. W tle zobaczyłam idącą w naszą stronę Blondzię. Nagle wokół nas rozbrzmiały wybuchy fajerwerków. Spojrzałam na Zbyszka.
- Wszystkiego najlepszego Gosiu – wyszeptał z uśmiechem, na co ja wpiłam się w jego usta.
*****
Obudził mnie ogromny ból głowy i suchość w ustach. Z ulgą odkryłam, że jestem w swoim mieszkaniu. Po chwili dotarły do mnie wydarzenia wczorajszej nocy.

- Jezu Gośka, ty naprawdę to zrobiłaś – wypowiedziałam głośno – Pocałowałaś Bartmana – jęknęłam i z powrotem opadłam na poduszki.

_________________________________
Witajcie po długiej nieobecności spowodowanej brakiem weny i wszystkiego. Jutro zabieram się za nadrabianie u Was.
Nie odpowiadam za ten shit na górze. Ten rozdział miał wyglądać zupełnie inaczej, ale chciałam dodać go przed wyjazdem, żeby dłużej nie trzymać Was w niepewności, co do "przełomu" jaki czeka Gosię i Zbyszka. Choć to pewnie było do przewidzenia :D
Mamy północ, więc za 3 godziny ruszam nad morze. Chce ktoś pocztówkę? :D
Przepraszam za błędy, ale nie mam siły sprawdzać.

Za niecałe 2 tygodnie szkoła.

India ♥

7 komentarzy:

  1. Podoba mi się to co zrobiła Gosia, bardzo podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widze ze zaczyna sie rozwijac :-) czekam na kolejne posty z nadzieja ze rozwinie sie jeszcze bardziej ;-) udanego wypadu nad morze i baw sie tam dobrze podzrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chce pocztowke! :D
    Gosia zaskakuje pozytywnie ;) moze to pod wplywem alko i tej cizi to zrobila ale nie interesuja mnie pobudki tylko efekty! ;)
    Mam nadzieje, ze Zibi bedzie ten pocalunek pamietal ^^
    Buziaki Kochanie. Jedzcie ostroznie i daj znac jak dojedziecie ucaluje rodzicow :*
    Udanego odpoczynku

    OdpowiedzUsuń
  4. Żaden shit!
    Rozdział bardzo mi się podoba ;) Szczególnie to, co zrobiła Gośka ;) Ale jeśli mam być szczera to miałam cichą nadzieję, że obudzi się w jego łóżku...
    Miłego wypoczynku i oby pogoda sprzyjała!
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Boziu, ty mówisz, że za to nie odpowiadasz, a ja z chęcią bym to od ciebie wzięła, co ty na to? :D
    Już z tego miejsca mogę zakomunikować, że Blondyna jest moim wrogiem numer jeden w tej historii i chyba już nigdy jej nie polubię, chyba że okaże się, że jest jakąś przyrodnią siostrą Zbyszka i nic więcej niż przyjaźń od niego nie będzie chcieć :D
    Życzę ci udanego wyjazdu i żebyś w te zimne już trochę dnie i noce nałapała się słońca, złapała bronziku na skórze i wypoczęła za wszystkie czasy :D
    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Bartman próbował, próbował i się udało! Gosia się nim zauroczyła, badum tss.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli dobre mam wrażenie, że coś jeszcze się wydarzy? Że Gosia w tym łóżku nie jest sama?
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń